Nieoczekiwane skutki

Dostales do reki kartke. Na niej zapisane byly wytyczne odnosnie misji, na jaka wlasnie zostales wyslany. Masz zlokalizowac niebezpiecznego osobnika o imieniu Yunis, ktory skacze od planety do planety wyrzynajac w pien cale rasy.

Statek zadokowal, Cormillo wyszedl na zewnatrz i zauwazyl niskiego, szarozielonego mezczyzne w mundurze, z kocimi uszami, w tym jedno bylo nadszarpniete. Jego skore pokrywalo krotkie futro, tylko miejsca, gdzie twarz przeszywaly blizny byla pozbawiona zielonego meszku. Stanal przed Cormillo z rekami zalozonymi za soba, z zolnierska postawa.
- Ach, wiec mamy tutaj nowego rekruta w sprawie Yunisa, nieprawdaz? - zapytal spokojnie patrzac na nowoprzybylego z dolu. Mial zniszczony glos, mowil, jakby z trudem.

Cormillo zwykle ukrywal sie pod jedna z tysiaca swoich masek ale tego dnia nie widzial takiej potrzeby. Byl tu wyslany wlasnie przez to czym jest wiec uznal ze nie ma sensu probowanie byc kims innym. W swoim zyciu robil juz rozne potworne rzeczy dla swoich wlascicieli ktore dreczyly go po dzis dzien, morderstwo takiego potwora nie bedzie niczym nowym.
-Tak jest sir. - zasalutowal mezczyzna. Byl spiety w nowym otoczeniu.

Max machnął ręką.
- spocznij, spocznij - mruknął i skinieniem dłoni wskazał Cormillo kierunek.
- Dostałeś wytyczne, prawda? - zerknął na kartkę papieru trzymaną w rękach przybysza.
- Phie, przynajmniej teraz Generalne Dowództwo nie skąpi papieru. Daj mi to, zobaczymy, co napisali.
Cormillo musiał przyznać, że...niewiele tam było na temat samego potwora. Zaledwie dwie linijki tekstu.
-To jakaś kpina - parsknął mały kotowaty kosmita i wcisnął dokument z powrotem w ręce Cormillo.
-Wygląda na to, że muszę ci wszystko tłumaczyć na nowo. Chodź za mną, w jakieś ustronne miejsce. - kot skinął głową na drzwi, otworzył je i gestem zaprosił zmiennokształtnego do środka.

Ktos by pomyslal ze papier w tak zaawansowanym siwecie to przezytek a mimo to jesli cos mialo nie zostawic sladu w sieci papier byl najskuteczniejszy.
-Niestety niewiele wiem na temat swojego celu. Przyda mi sie wyjasnienie. - Przytaknal po czym ruszyl z kotowatym stworzeniem. Wszystko to zdawalo sie byc podejrzane.

- To twoj cel. - Max przyciskiem wywolal hologram, ktory ukazal sie przed zmiennoksztaltnym. - Obiekt roboczo nazwany zostal Yunis. Nie wiem, czy rasa Tar-renow jest tobie znana... to pradawna, potezna rasa kosmitow, ktora... wyginela - charknal tak,jakby cos bylo nie tak w tym, co wlasnie powiedzial. - Domyslamy sie,ze Yunis ma w sobie Tar-renska krew z... jakas domieszka. Twoim zadaniem jest wytropienie tej maszyny zaglady. Nie zabicie. Zlokalizowanie, a najlepiej dodatkowo zapiecie mu opaski lokalizujacej. Reszta zajmiemy sie my. -kot rzucil opaske w strone Carmillo. - Teraz posluchaj mnie dobrze. Ten obiekt jest niebezpieczny i chaotyczny. Potrafi grac na cudzych uczuciach, ale nie daj sie nabrac. To potwor godny zabicia. Rozgryzienie jego chorego umyslu przeroslo juz niejednego. Mozesz zaczac gdzie tylko chcesz. Nie mamy jego ostatniej lokalizacji. Licze na twoje zdolnosci. Wgram ci dane na opaske... jesli bedziesz potrzebowal dostac sie do kogos z autorytetem, wybierz moj kontakt. Zalatwie, co sie da. Zrozumiano?

Cormillo usmiechnal sie nerwowo.
-Tak wszystko jasne i przejrzyste tylko jesli ten obiekt faktycznie jest tak niebezpieczny to podjejscie na tyle blisko b zapiac mu opaske moze byc niewykonalne. Pistolet ze strzalkami byl by chyba skuteczniejszy, albo przynajmniej cos co mogl bym mu zalozyc po cichu. - Zastanawial sie zmiennoskory.
-Brak jakiejkolwiek informacji na temat jego pobytu? Zadnych informacji? To sporo utrudnia ale znam pewniego Irkena przez ktorego gabinet przewinelo sie mnostwo niestabilnych indywidulow. Moze on pomoze.

-Bede szczery. To jedyne, co aktualnie posiadam. Generalne Dowodztwo skapi na nasz wydzial. Przygotowywuja sie do wojny, zamiast zjednoczyc sily i zajac sie czyms, co moze nawet byloby w stanie rozgromic obie armie. Ale dowodztwo przejal mlody dupek, ktory nie rozumie wielu rzeczy. - prychnal Max opierajac rece na blacie. - Dobra, chcesz papiery do tego goscia?

-Fakt, tylko wojna i wojna. - Przytaknal ze zrozumieniem jaszczur.
-Czyms co moze rozgromic obie armie? Zatem szukamy czegos co mozna wykorzystac jako bron? Dobrze wiedziec. - usmiechnal sie przeniklwie. Wazna byla kazda mozliwa informacja. Coz, kazda z nich moza bylo potem sprzedac, a to ze mogla mu uratowac zycie to juz inna sprawa.
-przyda sie kazda mozliwa informacja. - Stwierdzil wyciagajac dlon z komunikatorem do zgrania infomracji.

-Myśl o tym, co chcesz. Generał Amir chętnie użyłby tego czegoś do opanowania świata, czy inne takie bzdety. Nie wie, że ujarzmienie tego potwora graniczy z cudem. Wierz mi. Kiedyś i ja myślałem, że jestem w stanie go złapać. - Max westchnął i poklikał kilka przycisków na monitorze.
- Masz już pełne uprawnienia dotyczące wstępu do większości placówek. Pomijając statek Amira oraz Statek-Matkę. Nie mam aż tyle władzy, by móc cię tam wpuścić. Albo użyjesz swoich umiejętności i wkradniesz się sam, albo zabłyśniesz urokiem osobistym. Dzwoń do mnie, gdy coś odkryjesz. Pomoc leży w zakresie moich obowiązków.

Cormillo pobierznie przejrzal przeslane pliki by upewnic sie ze ma wszystkie niezbedne informacje. Wszedl tez w przegladarke "Visor" i wyszukal wszystkiego co moze sie dowiedziec o tym calym generale Amirze.
-Prosze sie nie martwic, jakos sobie poradze. - Stwierdzil a jego usmiech sie poszerzyl gdy jego cialo przyjelo postac Wyzszego Purple.
-Ja mam klucz uniwersalny do wszystkich drzwi. Aczkolwiek nie widze na razie potrzeby dostawac sie w te miejsca. - Wrocil do swojej naturalnej postaci. Dostane statek czy musze sobie sam radzic?

-Gdyby tylko Wyższy Purple nie siedział na bezczynnie dupie na Statku-Matce, to może by to przeszło. -syknął Max, a jego uszy zaczęły drgać pokazując podirytowanie. Cormillo wyraźnie zauważył, że coś między nimi musi być. Zwada? O jego uszy nie obijały się żadne informacje o Pułkowniku mającym strcie z Wyższym.
Generał Amir - Cormilo wyczytał, że jest on młodym generałem, zdecydowanie za młodym, żeby na szczyt dojść za pomocą doświadczenia i stażu. Gdy zjechał niże, dowiedział się, że pewnie dlatego, że jest synem Wyższego Purple. Przeczytał o kilku wygranych bitwach z jego udziałem, o odznaczeniach i to tyle, co było umieszczone w gwiezdnym internecie. Na zdjęciach i hologramach widać było młodziaka o irkeńskiej posturze, jasnej, zielonej skórze, odzianego w złoty pancerz. Wyglądałby zupełnie jak irken, gdyby nie blond włosy, rzadkosć wśród irkeńskich ras.
- Masz statek, ale nie oczekaj za dużo. Zwyczajny, dwuosobowy Śmigacz. Nie rozbij mi go, nie mamy ich tysiąca! - Max machnął w kierunku hangaru

-niby kto nie uwierzy ze wyszedl tylko na chwile po paczki. - Zasmial sie Cormillo.
-Bede o niego dbal. - Stwierdzil ze spokojem. Dokladnie widzial ta reakcje, ale to ich sprawy osobiste.
-Czy powinienem jeszcze o czyms wiedziec?